poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 2

              
         Na początku chcę wszystkim podziękować za ponad 100 wejść na blogu. I chce przeprosić za wszystkie błędy. Spróbuję się poprawić. :) Miłego czytania.
                                                                    -----------------

                                                                      (oczami  Zayna)
-Dobra stary ja spadam, zobaczymy się później na imprezie- powiedziałem, przybijając piątkę loczkowi.
-Jasne, weź ze sobą siostrzyczkę to się trochę zabawimy – powiedział z głupim uśmieszkiem na twarzy.
-Zobaczę, co da się zrobić-odpowiedziałem i wyszedłem.  Zapaliłem papierosa i szedłem do domu. Z daleka zobaczyłem samochód, co oznaczało, że już przyjechali. Zgasiłem fajkę i poszedłem w stronę domu.

                                                                         (oczami Sam)
Już dawno zapomniałam jak to jest mieć kochających cię rodziców. Ale z cała pewnością Bella i Peter takimi są. Pokazali mi już cały dom łącznie z moim pokojem. Razem usiedliśmy na kanapie w salonie i opowiadaliśmy o sobie. Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Popatrzyłam w tamtą stronę, a po chwili do salony wparował chłopak cały w tatuażach. Było czuć od niego papierosy i perfumy.
-Zayn to jest Sam i od dziś będzie z nami mieszkać-przedstawił mnie Peter. Podałam chłopakowi rękę na przywitanie, ale ją zignorował, a ja speszona schowałam ją do kieszeni. Chłopak zaśmiał się gardłowo.
-Proszę cię Zayn, nie rób scen.- Powiedziała trochę smutna Bella.
-Dobra, dobra. Coś jeszcze, bo trochę się spieszę…- powiedział znudzony.
-A gdzie się wybierasz? Myśleliśmy z mamą, że zamówimy pizzę i coś obejrzymy cała czwórką.
-Myślicie, że jak ona się tutaj pojawi to się zmienię..? Że będę milszy..?  Że będę spędzał z wami więcej czasu..? Nie w tym życiu.- Odpowiedział z lekkim rozbawieniem, i poszedł do swojego pokoju. Stałam z boku i przyglądałam się całemu zdarzeniu nie mogłam uwierzyć, w to, co się stało. Jak on mógł ich tak traktować, przecież oni się starają, aby niczego mu nie zabrakło.
-Przepraszam, że musiałaś być światkiem tego całego zajścia- przerosił mnie Peter
-Nic się nie stało, po za tym to nie wasza wina i musze się powoli przyzwyczajać do częstych kłótni o pilota i wielu innych..- Powiedziałam pocieszająco i się ciepło uśmiechnęłam. Peter i Bella zrobili to samo. Chwile jeszcze się pośmialiśmy z różnych sytuacji, które spotkały mnie w domu dziecka. Bella poszła do kuchni, a Peter musiał jechać na chwile do biura. Postanowiłam pójść na górę do pokoju i się rozpakować. Gdy byłam już przy drzwiach do pokoju i właśnie łapałam za klamkę, ktoś złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę. Był to Zayn.
-Coś się stało?- Spytałam zdziwiona
- Nie, po prostu pomyślałem, ze skoro nikogo tu nie znasz to może chciałabyś pójść ze mną na imprezę do mojego kolegi?- Zapytał wyraźnie zakłopotany.
-Z chęcią.-Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił tym samym. Jaki ona ma śliczny uśmiech.- Daj mi 20 min.- dodałam.
-Jasne będę czekać na dole- odpowiedział i poszedł do swojego pokoju, ja zrobiłam to samo.       


                                                                          


2 komentarze:

  1. Nominuję cię do Liebsten Award.
    Wszystko na mojej stronie
    www.krakowiankazkrakowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń